sobota, 1 czerwca 2013

Początek

Poznałem go w czerwcu. Dokładnie pierwszego czerwca dwa tysiące dziesiątego roku. Miał wtedy dwadzieścia lat. Według niektórych to gówniarski wiek, ale nie w jego przypadku. Ten facet był nieprzymierzalny do żadnych znanych kanonów,był zupełnym przeciwieństwem naszych czasów i wizerunku dwudziestolatka. Pierwsze: jego styl ubierania - cokolwiek by nie założył, wyglądał mrocznie. Nie w negatywnym sensie, ale w sensie tajemniczości i skrytości. Jego strój - czarna skóra, jasne dżinsy i ciemnobrązowe skórzane buty - wyróżniał się na tle przeciętnych rówieśników. Był wysoki. Tak... To jego główna cecha wyglądu. Plus oczy. Najbardziej niezwykłe oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Jeżeli to, co mówią o oczach: że są zwierciadłem duszy itp., jest prawdą, to jego dusza była straszna. Uwierzycie mi lub nie, ale w jego przypadku żeby spowodować strach u kogoś, nie musiał wcale używać swoich rozmiarów lub siły. Wystarczyło, że spojrzał na kogoś tym morderczym wzrokiem. Wzrokiem, którego nigdy do końca mojego życia nie zapomnę, a spojrzał tak na mnie tylko raz... właśnie pierwszego czerwca dwa tysiące dziesiątego roku...

Kim jestem ja? Wtedy nikim. Człowiekiem bez celu i bez niczego do stracenia. Teraz? Kimś, kto musi powiedzieć światu prawdę.

Szedłem przez miasto. Droga do mojego domu prowadziła przez park. Nigdy nie lubiłem tego miejsca, za ciemno, za niebezpiecznie. Czułem się obserwowany za każdym razem, kiedy tamtędy wracałem. Tym razem było tak samo. Tyle że teraz nie tylko czułem się obserwowany, ja naprawdę widziałem, jak dwóch facetów non stop przygląda mi się z daleka. Przez to, że skupiłem się na nich, nie zauważyłem, jak trzeci podszedł do mnie i po chwili uderzył czymś w głowę. Padłem na ziemię z zamkniętymi oczami. Usłyszałem, jak ktoś podbiega i kopie mnie w plecy. Z bólu przewróciłem się na nie i otworzyłem oczy. Zobaczyłem dwóch innych facetów, którzy zaczęli mnie kopać i bić po całym ciele. W głowie nie miałem nic poza błagalną myślą, żeby to się skończyło. I jak za pomocą przycisku skończyło się, ale tylko dlatego, że jeden z nich zaczął mnie przeszukiwać. Wyjął mój portfel, telefon i klucze. Mimo że w portfelu znajdowała się cała moja wypłata, cieszyłem się, że zajął się nim a nie mną. Moja radość nie trwała długo, bo gdy tylko wyciągnął pieniądze z portfela, a telefon zniszczył, włożył rękę pod bluzę i wyjął nóż. Nie wiem, czy któryś z nich coś mówił, ale wiem, że myślałem wtedy tylko o jednym. O tym, że muszę uciec, bo inaczej mnie zabiją. Mimo ogromnego bólu i strachu obróciłem się próbując wstać. Wtedy jeden z nich kopnął mnie w twarz z taką siłą, że słyszałem, jak coś mi pęka. Momentalnie zalałem się krwią. Skuliłem się trzymając za to, co mi jeszcze z twarzy pozostało i w tej samej chwili poczułem potworny ból. To był nóż, który jeden z nich wbił mi w brzuch. Wiedziałem, że to już mój koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz