środa, 12 czerwca 2013

Kocham

Leżałem na swoim białym łóżku, kiedy zobaczyłem jak wchodzi. Te jej ruchy, to jak z gracją stawiała kolejne kroki, sprawiało, że nie mogłem skupić umysłu na niczym. Lekko rozchylone usta dawały jasno do zrozumienia, jaki jest powód jej wizyty. Podeszła bliżej. Wstałem. Wyszedłem jej naprzeciw. Poczułem owocowy zapach jej perfum. Tak... ten zapach był oszałamiający. Wszystko w niej takie było. I ona i ja wiedzieliśmy już co się zaraz stanie. Oboje tego chcieliśmy. Pragnęliśmy poddać się tej namiętności. Jej uniform ukazujący więcej niż przeciętne ubranie, głęboki dekolt odkrywający fragmenty aksamitnego ciała oraz śnieżno białej bielizny, krótka spódniczka, dzięki której jej długie, smukłe nogi sprawiały, że na pewno stwierdzono by u mnie gorączkę – to wszystko było niesamowite. Spojrzałem prosto w jej piękne zielone oczy, a potem objąłem czując delikatność jej ciała. Zbliżyliśmy usta do siebie i zapragnąłem aby ta chwila trwała wiecznie, aby nigdy się nie skończyła. Wiedziałem już, co czuje i chciałem, żeby ona o tym wiedziała, żeby wiedzieli wszyscy, więc nieśmiało powiedziałem: kocham cię. Jej uśmiech dał mi jeszcze więcej odwagi, dzięki czemu odsunąłem ją delikatnie od siebie i z zamkniętymi oczami wykrzyczałem z całej siły: kocham cię Kaju!
Kiedy otworzyłem oczy, byłem znowu na mojej sali. Nade mną jakaś zarumieniona starsza pielęgniarka starająca się zachować powagę, zajmowała się moimi szwami i zmianą opatrunku, a przy łóżku mojego sąsiada Andrzeja, ona…
Piękna jak ze snu, mimo że tu nie miała takiego dekoltu, ani tak krótkiej spódniczki. Jednak ta Kaja nie patrzyła na mnie swymi zielonymi oczami, a tym bardziej nie uśmiechała się. Kiedy skończyła zmieniać kroplówkę mojemu uśmiechniętemu sąsiadowi wyszła z sali bez słowa, nawet nie spoglądając w moim kierunku. Wiedziałem już, że to, co było w moim śnie, powiedziałem na głos. Jeszcze kilka minut temu pragnąłem, aby ten sen się nie kończył, a teraz żałowałem, że go miałem. Czułem tak ogromny wstyd i smutek... Nie spojrzałem już na nikogo. Zamknąłem oczy. Pragnąłem zapaść się pod ziemię, a najlepiej aby szwy popękały i żebym ja się wykrwawił. Chciałem umrzeć…
Wtedy poczułem czyjąś dłoń. To była ta starsza pielęgniarka.
– Nie przejmuj się. Ona ma teraz bardzo trudny okres w życiu – zabrała swoja rękę z mojej i odeszła.
Czyli może to nie koniec, może jakoś da się to odkręcić, wyjaśnić. Miałem nadzieję, że chociaż z nią porozmawiam. Ja przecież w ogóle z nią nie rozmawiałem! Przecież wcale jej nie znałem! Ale czułem... jak byśmy znali się od lat. Co ona musiała sobie o mnie pomyśleć…. Nie wiedziałem, czy jest w ogóle sens z nią rozmawiać. W końcu co może sądzić dziewczyna o chłopaku, który nie znając jej mówi, że ją kocha i to przez sen…

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;) Dzięki Twojemu komentarzowi nabrałem ochoty na dalsze prowadzenie tego bloga ;)

      Usuń
    2. Taaa. Dzięki XDD
      Pisz dalej. Jak na chłopaka to dobrze piszesz. Bo chłopak, nie?

      Usuń
  2. Jeżeli ciekawość jest pierwszym krokiem do piekła, to jestem już jakieś tysiąc metrów pod ziemią. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Kaju ;) to właśnie Twoje opowiadanie i Twoja osoba zainspirowały mnie do tego by zacząć pisać tego bloga :)

      Usuń